Niedzielne zamyślenia
31 Niedziela Zwykła – 31 listopada 2021 r.

Czegokolwiek byśmy nie czynili, zawsze nasze działanie wynika z określonych motywów: albo działamy spontanicznie, albo z zamiłowania, albo z konieczności. Wszystkie motywy są w jakimś stopniu uwarunkowane miłością, chociaż niekoniecznie miłością do wykonywanej pracy.
Podejmowane działania nie zawsze dają się zrealizować, nie zawsze przynoszą dobre efekty, nie zawsze przyczyniają się do naszego rozwoju. Ale jest jedno działanie, które nas nigdy nie zawiedzie: zawsze możemy wzrastać w miłości, Bożej Miłości. To właśnie dzisiaj Księga Powtórzonego Prawa mówi nam: „Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił.” (Pwt 6,4-6). Bóg jest Miłością, Miłością, którą nam daje, Miłością, którą od nas przyjmuje, Miłością, którą się z nami dzieli.
Wgłębiając się w teksty dzisiejszej Liturgii Słowa odkrywamy podstawową zasadę życia. Miłość Boża i nasza miłość do Boga to pierwsze i najważniejsze ze wszystkich przykazań – przykazanie, które wzywa nas do miłowania Boga całym sobą. Nie może być innej odpowiedzi człowieka na miłość Boga, który kocha nas miłością najczystszą, bezwarunkową, który akceptuje każdego człowieka w jego aktualnej rzeczywistości i kocha w sposób nieskończony. Naszą odpowiedzią może być tylko przyjęcie miłości Boga i odwzajemnienie jej. Zapyta ktoś, jak? Ano, słuchając Boga, dostrzegając Go i dając Mu pierwszeństwo we wszystkim. Nie wolno nam jednak zapominać, że Jezus Chrystus łączy przykazanie miłości Boga z przykazaniem miłości bliźniego i samego siebie, zaś chronologia rozwoju duchowego przyjmuje, że miłość bliźniego jest drogą do miłości Boga. Tak więc przykazanie miłości to dla nas i zadanie, i obietnica.
Piotr Blachowski
Złota myśl tygodnia
Miłość musi być próbowana jak złoto w ogniu prób; tylko mała miłość w ogniu prób kruszeje. Wielka oczyszcza się i rozpala.
bł. kardynał Stefan Wyszyński

Na wesoło
Apostołowie grali w kości. Piotr cały czas wygrywa. Dosiadł się do nich Jezus. Rzucił Piotr i wypadły same szóstki. Rzucił Jezus i wypadły same siódemki. Na to Piotr:
- Panie tylko bez cudów, bo gramy na pieniądze.
Na lekcji religii ksiądz pyta:
- Jasiu, gdzie mieszka Pan Bóg?
- U nas w łazience.
- Jasiu, co ty mówisz? Dlaczego?
- Bo codziennie rano mama wali do drzwi i krzyczy: Boże, jeszcze tam jesteś?
Patron tygodnia – Święty Hubert – 3 listopada
Posiadamy aż sześć żywotów św. Huberta, co pokazuje, jak bardzo był on niegdyś popularny i czczony. Niestety, we wszystkich tych przekazach nie znajdziemy zbyt wiele wiarygodnych informacji; żywoty bowiem traktowano niegdyś przede wszystkim jako hymny pochwalne na cześć opisywanej osoby, a nie jako ich biografie.
Hubert urodził się prawdopodobnie około roku 655 w znakomitej rodzinie. Był uczniem św. Lamberta, biskupa Maastricht, i jego następcą na tej stolicy (objął ją ok. 704 r.). Przeniósł uroczyście relikwie św. Lamberta do Liege, do kościoła wystawionego ku czci Męczennika. Odziedziczył diecezję prawie pogańską. Jako misjonarz musiał więc wytrwale nawiedzać miasta i wioski Brabancji i Ardenów, aby tamtejszych mieszkańców zjednać dla wiary w Chrystusa. Około roku 717 przeniósł stolicę biskupią do Liege. Tam też zmarł 30 maja 727 roku. Pochowano go w katedrze w Liege. Kiedy po 16 latach odkryto jego grób, znaleziono jego ciało, a nawet szaty, nietknięte rozkładem. Rozeszła się także miła woń. Umieszczono wówczas jego relikwie w kościele świętych Piotra i Pawła (3 listopada 743 r. – stąd tradycyjnie wspomnienie Huberta obchodzi się właśnie 3 listopada). Część relikwii przeniesiono do Andage, która to miejscowość otrzymała potem nazwę St. Hubert (825).
Kult św. Huberta rozszerzył się rychło po całej Europie – m.in. w Anglii, Hiszpanii i Polsce. Nasilił się on jeszcze bardziej, kiedy z Hubertem połączono legendę, odnoszącą się wcześniej do św. Eustachego. Gdy był jeszcze młodzieńcem i paziem króla francuskiego Dietricha III (Teodoryka), miał w czasie polowania ujrzeć jelenia z krzyżem w rogach, który powiedział mu, by zostawił pogaństwo i uciechy tego świata, i by oddał się na służbę Bożą. Z powodu tej legendy św. Hubert jest czczony do dziś jako patron myśliwych. Przypisywano mu także opiekę nad dotkniętymi wścieklizną. Według podania, miał być jako biskup przypadkiem raniony w rękę przez sługę. Kiedy powstała gangrena, stała się ona przyczyną jego śmierci. Św. Huberta czczono powszechnie również jako patrona chorych na epilepsję i lunatyków.
W Belgii ku czci Huberta powstało wiele pięknych zwyczajów ludowych. W wieku XV ustanowiono nawet kilka orderów św. Huberta. Istniały również pod jego wezwaniem bractwa. Do jednego z nich należał także król francuski Ludwik XIII (od roku 1629). Kilka miast obrało sobie św. Huberta za swojego patrona. Święty miał swoje sanktuaria w Antrey (Francja), w Ille-de-France (Lorena), a przede wszystkim w St. Hubert. Również w Polsce jego kult był bardzo żywy, właśnie jako patrona myśliwych. Pamiątką po tym jest kilkanaście kościołów i kaplic wystawionych ku jego czci.
Opowiadanie
List miłosny

Pewna księżniczka dostała na urodziny od swego narzeczonego ciężką, choć niezbyt dużą paczkę, o dziwnym okrągłym kształcie. Zaciekawiona rozpakowała szybciutko i znalazła w środku… kulę armatnią. Rozczarowana, ze złością rzuciła ją na podłogę. Wtedy pękła zewnętrzna czarna powłoka i ukazała się mniejsza kula w pięknym srebrzystym kolorze. Księżniczka podbiegła i ujęła ją w dłonie. Obracając ją, przypadkowo przycisnęła lekko w pewnym punkcie jej powierzchnię. I oto srebrna otoczka otworzyła się, odsłaniając wspaniałą złotą szkatułkę. Teraz księżniczka łatwo otworzyła złote pudełeczko, w środku którego na miękkiej czarnej materii spoczywał cudowny pierścionek, połyskujący brylancikami tworzącymi dwa słowa: Kocham Cię.
Wielu ludzi myśli: Pismo święte to nie dla mnie. Jest zbyt trudne, nie potrafiłbym nic zrozumieć. Lecz jeśli ktoś zdobędzie się na wysiłek zdarcia pierwszej „warstwy” poprzez skupienie i modlitwę, za każdym razem odkryje nowe i zaskakujące wspaniałości. A przede wszystkim zostanie bezgranicznie zadziwiony jednoznacznością biblijnego boskiego posłania: Bóg Cię kocha.
Nauczanie papieskie o Eucharystii
Tylko Chrystus i Jego Ofiara, a nie żadna inna, mogła i może mieć ową moc przebłagalną przed Bogiem, przed Trójcą Przenajświętszą, przed Jej transcendentalną świętością. Uświadomienie sobie tego rzuca pewne światło na charakter i znaczenie Kapłana-liturga, który sprawując Najświętszą Ofiarę, działając „in persona Christi”, zostaje w sposób sakramentalny (a zarazem w sposób niewymowny) wciągnięty i wprowadzony w to najściślejsze „Sacrum”, w które zarazem wprowadza duchowo wszystkich uczestników eucharystycznego zgromadzenia.
św. Jan Paweł II