Niedzielne zamyślenia
II Niedziela Adwentu – 5 grudnia 2021
Refleksja
W drugą niedzielę Adwentu rozlega się wołanie proroka Barucha: „Oblecz się płaszczem sprawiedliwości pochodzącej od Boga, włóż na głowę swą koronę chwały Przedwiecznego”. Słowo Boże uświadamia nam, że mamy zatrzymać się i zastanowić nad sensem naszego życia, by podjąć nawrócenie. Słowo, które stało się ciałem, zamieszka w Kościele. To do niego prorok kieruje słowa: Podnieś się, Jeruzalem! Stań na miejscu wysokim, spojrzyj na wschód, zobacz twe dzieci, zgromadzone na słowo Świętego od wschodu słońca aż do zachodu, rozradowane, że Bóg o nich pamiętał”.
Droga, by „podnieść się” i wrócić do Pana ma różną długość, bo przecież „każda dusza to inny świat”. Droga powrotu do Boga jest dostępna dla każdego z nas i prowadzi do spotkania z Bożą miłością, która czyni wszystko nowe. I prowadzi do zachwytu, wraz z psalmistą, że „Pan Bóg uczynił wielkie rzeczy dla nas”. Przygotowanie do spotkania z Panem w tajemnicy Jego narodzenia ma wypełnić nasz tegoroczny Adwent. Św. Augustyn po swoim nawróceniu rozdał swój majątek pomiędzy ubogich i z przyjaciółmi zamieszkali razem, oddając się modlitwie, dyskusji na tematy religijne i studiom Pisma Świętego. W ten sposób zrozumiał, że celem jego życia jest Jezus Chrystus i poszukiwanie królestwa Bożego.
Św. Jan, który „obchodził całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów” ma dziś dla nas konkretną propozycję. Swoim nauczaniem wskazuje na Mesjasza, w którym historia zbawienia ma swój punkt przełomowy. Kto pragnie przyjąć do swojego życia Jezusa, nie może żyć w starych i grzesznych przyzwyczajeniach, udawać pobożności czy od czasu do czasu przypomnieć sobie o Bogu. Pomocą w otwarciu serca na przychodzącego Pana jest słowo Boże i modlitwa. Dzięki temu nasze serce napełnia się miłością, którą możemy dzielić się z innymi przez słowa, czyny i modlitwę.
Ks. Leszek Smoliński
Złota myśl tygodnia
Czy myślisz, że jesteś wdzięczny Bogu, jeżeli słowem tylko dziękujesz, a zarazem w życiu nie uwzględniasz Jego Woli, przykazania Jego przestępujesz, obrażasz Go i zasmucasz?
bł. Jan Macha
Na wesoło
Proboszcz do jego z rodziców:
– Czy czytasz swoim dzieciom Świętą Księgę?
– Co wieczór, proszę księdza.
– A jaka jest ich ulubiona część?
– Jak Frodo niszczy pierścień.
Pewien człowiek spowiada się następująco:
– Dużo przeklinałem, ale też dużo się modliłem – to się wyrównuje. Dużo piłem, ale dużo pościłem – też się wyrównuje. Dużo kradłem, ale dużo rozdałem ludziom – znowu się wyrównuje.
W tym momencie spowiednik stracił cierpliwość i krzyknął:
– Pan Bóg cię stworzył, a diabeł zabierze do piekła – to też się wyrównuje!
Patron tygodnia – Święta Maria Józefa Rossello – 7 grudnia
Urodziła się w Albissola Marina (Włochy) 27 maja 1811 roku. Tego samego dnia została ochrzczona oraz otrzymała imię Benedykty. Była czwartą z licznego rodzeństwa. Rodzice wyrabiali ceramiczne naczynia stołowe. Zarobek był niewielki, a rodzina duża. Dzieci pomagały rodzicom. Ubóstwo nie przeszkadzało jednak rodzicom wszczepić swoim dzieciom zdrowych zasad chrześcijańskich.
Benedykta wyróżniała się szczególnym nabożeństwem do Męki Pańskiej i do Najświętszej Maryi Panny. Miała serce wrażliwe na niedolę uboższych od siebie. Już we wczesnych latach postanowiła być świętą. Dlatego wstąpiła do III Zakonu św. Franciszka.
Kiedy miała 19 lat, została przyjęta przez bezdzietne małżeństwo w Savonie jako przybrana córka. Jej głównym obowiązkiem u państwa Monleone było doglądanie chorego przybranego ojca. Nadto wykonywała wszystkie zajęcia domowe. Pozostała tu 6 lat ku zadowoleniu rodziny. Kiedy jej przybrany ojciec umarł, pani domu zaproponowała Benedykcie, by pozostała z nią na zawsze jako spadkobierczyni majątku. Dziewczę jednak odmówiło, mając postanowienie wstąpienia do zakonu. Na przeszkodzie stanęła jednak śmierć rodziców i obowiązek zajęcia się młodszym rodzeństwem.
Benedykta miała już 26 lat, kiedy miejscowy biskup, Augustyn de Mari, ogłosił apel, aby pobożne niewiasty zgłaszały się do wychowania ubogiej młodzieży. Benedykta była pierwsza wśród zgłoszonych. Biskup otworzył skromny dom, w którym zamieszkała. Zamiarem biskupa było założenie nowej rodziny zakonnej, która na terenie jego diecezji zajęłaby się wychowaniem opuszczonej dziatwy, a także chorymi i biednymi. Kiedy zgłosiło się kilkanaście dziewcząt, w 1837 r. biskup mianował przełożoną Anielę Pescio, zaś Benedykcie powierzył funkcję mistrzyni nowicjuszek i administratorki. Wtedy to Benedykta otrzymała imię Maria Józefa. Instytut zaś otrzymał nazwę Córek Matki Bożej Miłosierdzia. W dwa lata potem siostry złożyły śluby wieczyste, a na przełożoną wybrano Marię Józefę. Odtąd przez 40 lat dźwigała urząd przełożonej generalnej instytutu.
W rok potem zmarł biskup założyciel. Na szczęście zdołał jeszcze napisać regułę. Pod roztropnymi rządami Marii Józefy dzieło rozwijało się pomyślnie. Siostry założyły nowe domy nawet w Afryce i w Argentynie. Kiedy 7 grudnia 1880 roku Maria żegnała ziemię w otoczeniu ukochanych córek duchowych, zgromadzenie liczyło już 65 domów. Dzisiaj ma ich ponad 250, w których pracuje ok. 4000 sióstr. Prowadzą one sierocińce, szkoły podstawowe i średnie, szpitale, a nawet sprawują opiekę nad więzieniami dla kobiet. Beatyfikacja Marii Józefy nastąpiła w 1938 roku, dokonał jej papież Pius XI. Do grona świętych włączył ją papież Pius XII w 1949 roku. Jej relikwie spoczywają w kaplicy domu macierzystego w Savonie.
Opowiadanie
Przygoda na pustyni
Pewien człowiek zabłądził na pustyni i od dwóch dni wędrował wśród nie kończących się, rozgrzanych słońcem piachów. Był już u kresu sił.
Niespodziewanie ujrzał przed sobą sprzedawcę krawatów. Nie miał on przy sobie nic innego – jedynie mnóstwo krawatów. I natychmiast próbował sprzedać jeden z nich człowiekowi umierającemu z pragnienia. Wyczerpanemu i spragnionemu wędrowcy handlarz wydał się szalony:
Czyż ktoś przy zdrowych zmysłach próbowałby sprzedać krawat człowiekowi łaknącemu jedynie wody?
Sprzedawca wzruszył obojętnie ramionami i ruszył w dalszą drogę.
Przed zapadnięciem zmroku znużony wędrowiec,już z wielkim trudem poruszający zbolałymi nogami, uniósł głowę i osłupiał: znajdował się przed elegancką restauracją, obok której stał szereg samochodów! Budynek był okazały, a dookoła niego rozciągała się pustynia.
Z trudem dowlókł się do drzwi restauracji i prawie mdlejąc z pragnienia wyszeptał:
– Litości, wody!
– Przykro mi, proszę pana, – rzekł ze współczuciem uprzejmy szwajcar – nie przyjmujemy gości bez krawatów.
Są osoby przemierzające pustynię swego życia z ogromnym pragnieniem przyjemnych doznań. Za głupców uważają tych, którzy chcą ich zapoznań z Ewangelią. Jest to posłanie zbyt zaskakujące dla ich pustyni! Lecz kiedy zapragną wejść do „Hotelu Pana”, zostanie im powiedziane: „Przykro mi, tutaj nie można wstąpić bez odnowionego serca”.
Nauczanie papieskie o Eucharystii
Nie możemy bowiem ani przez chwilę zapominać o tym, że Eucharystia jest szczególnym dobrem całego Kościoła. Jest największym darem, jakim w porządku łaski i Sakramentu Boski Oblubieniec obdarzył i stale obdarza swoją Oblubienicę. Ale też dlatego, iż z takim darem mamy tutaj do czynienia, musimy wszyscy w duchu głębokiej wiary kierować się poczuciem prawdziwie chrześcijańskiej odpowiedzialności. Zawsze najgłębiej zobowiązuje dar, gdyż przemawia on nie tyle mocą ścisłego uprawnienia, ile mocą osobistego zawierzenia i tak – bez prawnych zobowiązań – domaga się zaufania i wdzięczności. Eucharystia jest takim właśnie darem, takim dobrem.
św. Jan Paweł II